Joe Dassin (1938 – 1980)
Ostatni król Francji
Joe Dassin urodził się i dorastał w Stanach Zjednoczonych. Jego ojciec był Żydem, matka Węgierką, a wykształcenia odebrał w Szwajcarii. Do historii jednak przeszedł dzięki temu, że stał się legendą francuskiej piosenki. Tą którą kojarzą wszyscy jest „Aux Champs Elysées”. To chyba najbardziej znana piosenka, o najbardziej znanej ulicy w Paryżu.
Tym czym jednak wzruszał Joe Dassin były jego sentymentalne piosenki o miłości, przemijającym czasie i codzienności, którą jak żaden inny wykonawca w tym okresie, potrafił Joe Dassin swoim śpiewem uczynić niezwykłością. Ludzie wyjątkowi, którzy odchodzą przedwcześnie jak James Dean, Merlin Monroe czy Evita Peron gdzieś na swój sposób pozostają nieśmiertelni. Tak jak gdyby nadal żyli wśród nas w swoich filmach, piosenkach czy czynach. Podobnie jest z Joe Dassinem. W sierpniu 1980 r. pękło mu serce. Może było zbyt wrażliwe? Zbyt romantyczne? Zbyt nieokiełznane?
Panta rhei… A jednak w tym przemijającym świecie, gdzie gwiazdy, także gwiazdy estrady, pojawiają się i gasną niczym bożonarodzeniowe zimne ognie na choince, jest Joe Dassin, dla mnie i dla wielu miłośników jego talentu, kimś wyjątkowym i ważnym.
Resztę niech powiedzą słowa jego piosenek. Tą która mnie zawsze wzruszała i wzrusza najbardziej jest: „Et si tu n’existais pas”
Et si tu n’existais pas,
Dis-moi pourquoi j’existerais.
Pour traîner dans un monde sans toi,
Sans espoir et sans regrets.
Jeśli Ty byś nie istniała,
Powiedz, po cóż ja miałbym istnieć?
By włóczyć się po świecie bez ciebie,
Bez nadziei i żalów.