Zawsze „wzrusza mnie” troska Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) o to żeby uboższe kraje na świecie nie za szybko przestały być rynkami zbytu i tanią bazą surowcową dla krajów bogatszych. Z Polską tez tak było. Co więcej mieliśmy nawet poważnych polityków w randzie ministra finansów i wicepremiera, który zgodnie z dyspozycjami płynącymi z MFW „schładzali gospodarkę”. Rumunia zaczyna się wreszcie dynamicznie rozwijać, na poziomie 7% (co i tak mało żeby naprawdę doganiać państwa Europy Zachodniej bo dystans jest duży), a już się tym zaniepokoił MFW.
Jak to dobrze, że np. w Japonii po II wojnie światowej nikt nie wpadł na pomysł „schładzani gospodarki” gdy np. w latach 1961–65 średnie roczne tempo wzrostu wynosiło 12%, 1966–70 — aż 15,2%. Podobnie w Chinach gdzie w latach 1978-1995 wzrost wynosił 9,4%, a w okresie 1995-2003 9,8%, by potem utrzymywać się w okolicach 10%.
Rumuński wzrost gospodarczy niepokoi MFW
businessinsider.com.pl
Rumunia zaskoczyła świat. Gospodarka kraju pędzi jak szalona, zawstydzając niejedno państwo Unii Europejskiej. Ale sprint ten niektórych niepokoi. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzega przed przegrzaniem gospodarki, po osiągnięciu w 2017 roku 7-proc. dynamiki wzrostu PKB – najwyższego w…